Rosja nie potrzebuje Zachodu? ?Chiny, Indie, Brazylia go nie zastąpią. To w Londynie skupia się bogactwo Rosjan"

- Jest grupa krajów, która w sensie symbolicznym, deklaratywnym czy populistycznym może wspierać Rosję, ale nie ma możliwości kapitałowych czy technologicznych, żeby zastąpić rosyjskie relacje z Zachodem - mówił dla Tokfm.pl prof. Edward Haliżak, szef Instytutu Stosunków Międzynarodowych na UW.

Ambasadorowie państw UE uzgodnili wczoraj sankcje sektorowe wobec Rosji za wspieranie separatystów na wschodniej Ukrainie. Restrykcje obejmują embargo na broń, ograniczenia przepływu kapitału, zaawansowanych technologii i sprzętu podwójnego zastosowania. Rosyjska prasa bagatelizuje ich znaczenie, twierdząc, że jedynie umocni pozycję Putin. Ale czy Rosja rzeczywiście nie potrzebuje Zachodu? Zapytaliśmy o to prof. Edwarda Haliżaka, szefa Instytutu Stosunków Międzynarodowych na UW.

- Rosja już dawno swoją strategię międzynarodową oparła na stosunkach z Zachodem. Kapitał z Rosji wywożony jest na Zachód, a nie do Brazylii czy do Chin, do banków zachodnich poprzez Cypr, Lichtenstein, czy Szwajcarię. To Londyn jest centrum, w którym się skupia wyjątkowe bogactwo oligarchów i obywateli rosyjskich, którzy dorobili się wielkich majątków - stwierdził. To na Zachodzie znajdują się prawdziwe fortuny rosyjskie, też dlatego, że to właśnie instytucje Zachodu dawały gwarancje bezpieczeństwa dla legalnie, półlegalnie czy nielegalnie zarobionych pieniędzy, które w znakomitej większości zostały wywiezione z kraju.

To symboliczne, populistyczne wsparcie

Prof. Haliżak zaznaczył, że biorąc to wszystko pod uwagę, stosunki Rosji ze wszystkimi innymi państwami w żaden sposób nie są w stanie zrekompensować tych z krajami Europy Zachodniej, Japonią i Stanami Zjednoczonymi. Mimo że sojuszników Kremla nie brakuje. - Rosja związana jest z wieloma krajami umowami i traktatami międzynarodowymi, jednak nie mają one żadnej wartości ekonomicznej ani politycznej. Ta grupa w sensie symbolicznym, deklaratywnym czy populistycznym może wspierać Rosję, ale nie ma możliwości kapitałowych czy technologicznych, a te są najważniejsze, by zastąpić Zachód - mówił dla Tokfm.pl prof. Edward Haliżak.

Wydawałoby się, że najbliższym Rosji państwem, które mogłoby ją wspierać, są Chiny. - Jednak Chiny udowodniły już, że w konflikcie rosyjsko-ukraińskim zajmują pozycję całkowicie neutralną - przypomina Haliżak, zaznaczając, że takie stanowisko Chin stoi w całkowitej sprzeczności z oczekiwaniami Rosji. Nie pomogą też Rosji na rynku finansowym.

- Mówi się, że po wprowadzeniu sankcji Rosji będzie trudniej zdobywać kapitał przez emisję długu na rynku finansowym europejskim czy amerykańskim, i może dokonać substytucji poprzez emisję tego długu na giełdach chińskich. Choć Chiny posiadają rozwinięty rynek finansowy, ale ich waluta jest niewymienialna, w związku z tym nie jest możliwa emisja długu w jenach - mówił Haliżak.

Indie? Brazylia? "To deklaracje"

Co z kolejnym sojusznikiem Rosji - Indiami? - Po pierwsze geograficznie Indie leżą daleko, po drugie mentalnie są również odległe i choć mogą deklarować poparcie dla Rosji, to w sensie materialnym Indie nie mogą zaproponować alternatywy - ocenił. Pozostałe państwa wspierające Rosję to kraje średniej wielkości, które leżą w Azji, Afryce czy Ameryce Łacińskiej. Wyjątkiem jest tylko Brazylia, ale nawet ona nie ma możliwości zaoferowania Rosji realnej alternatywy.

Alternatywą dla zachodnich instytucji finansowych miał być powołany wspólnie przez państwa BRICS (Chiny, Indie, Brazylię, RPA i właśnie Rosję) bank, a także wspólny fundusz rezerwowy. - Te instytucje są jednak ciągle w fazie tworzenia, i zanim fundusze nabiorą pełnej wartości operacyjnej minie rok czy nawet dwa. Pewna ułomność tego systemu polega też na tym, że fundusz oparty jest na bazie dolara i euro, czyli dwóch kluczowych walut Zachodu, nie na rublu, realu brazylijskim czy jenie - ocenił Haliżak. Dodał, że dochodzi do tego kwestia profesjonalizmu w zarządzaniu tymi funduszami. W prasie zachodniej można spotkać opinie, że bez wynajęcia ekspertów zachodnich ds. rynku kapitałowego czy walutowego te fundusze nie będą w stanie być zarządzane w sposób efektywny. Tak było też z instytucjami krajów zatoki perskiej, które są zarządzane właśnie przez ekspertów z Europy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.