"Ogłaszam swoją rezygnację w związku z upadkiem koalicji i blokowaniem inicjatyw rządu" - tymi słowami Arsenij Jaceniuk pożegnał się dzisiaj z funkcją premiera Ukrainy. Wcześniej dwie ukraińskie partie poinformowały, że wychodzą z koalicji rządowej, by prezydent Petro Poroszenko mógł rozpocząć procedurę przeprowadzenia przedterminowych wyborów.
- Ta koalicja rzeczywiście nie działała najlepiej - przyznał w TOK FM Paweł Zalewski, b. europoseł PO, który zajmuje się sprawami Ukrainy. - Powodów jest kilka. Po pierwsze: różnice między partnerami, które przecież były bardzo silne jeszcze w okresie Janukowycza. Po drugie: w kraju jest niezwykle trudna sytuacja - w budżecie jest pusto, nie ma za co prowadzić wojny z terrorystami prorosyjskimi na wschodzie - podkreślił.
- Na pewno wybory nie rozwiążą wszystkich problemów poza tym, że stworzą nową Radę Najwyższą, która będzie legitymowana w tej części kraju, gdzie będą mogły być przeprowadzone wybory - kontynuował gość Macieja Zakrockiego.
Także Majdan szykował się do utworzenia siły politycznej. - Pytanie, czy ten krótki termin do ewentualnych wyborów wystarcza, żeby Majdan tę siłę polityczną stworzył, zakorzenił się w świadomości opinii publicznej i zdobył miejsca w parlamencie. Może się okazać, że czas będzie za krótki.
- Dymisja rządu jest czymś normalnym w kraju demokratycznym. Nadzwyczajne będą wybory w cieniu wojny, również na wschodzie kraju - stwierdził Zalewski. - Pytanie, czy partie polityczne staną na wysokości zadania, aby z jednej strony wspierać działania wojskowe i ich nie destabilizować, a z drugiej strony rywalizować ze sobą. A to nie będzie proste. Pokusa oskarżania się nawzajem będzie silna - podkreślił polityk.