"Gazeta Wyborcza" informuje, że z powodu protestu parafian, na stołecznym placu Trzech Krzyży nie staną figury byka i niedźwiedzia, które chce wystawić warszawska Giełda Papierów Wartościowych. Okazało się, że to, co dla ludzi giełdy jest symbolem wzrostu i spowolnienia gospodarczego, dla parafian symbolizuje pogański kult. Bo jak napisano w specjalnym piśmie rady duszpasterskiej kościoła św. Aleksandra, "są symbolem biblijnego cielca spod góry Synaj".
- Sprawę znam z gazety, ale stawiane argumenty wydają mi się zdecydowanie przesadzone - komentował w TOK FM wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz. Przekonywał, że sprawa nie jest jeszcze przesądzona. - Na razie jest tylko taka opinia. Podam przykład Tęczy z placu Zbawiciela. Też w tej sprawie były protesty - nawet większe - a stanęła.
Zdaniem wiceprezydenta, w przypadku figur byka i niedźwiedzia muszą być przede wszystkim spełnione wymogi bezpieczeństwa, by pomnik nie stanowił "zagrożenia np. dla rowerzystów czy osób niewidomych". - Jestem osobą, która jest zwolennikiem takich instalacji, bo w Warszawie mało mamy takich nowoczesnych obiektów. Im więcej takich przedsięwzięć tym lepiej - przekonywał Wojciechowicz w "Poranku Radia TOK FM".
I odpierał zarzuty Jacka Żakowskiego. Według publicysty coraz więcej mieszkańców stolicy ma wrażenie, że w miastem nie rządzi "pani prezydent, tylko ksiądz biskup".
Dla Żakowskiego spór wokół figur byka i niedźwiedzia to kolejny element, po protestach przeciwko spektaklowi "Golgota Picnic", "ofensywy fundamentalistów katolickich".
- W ten sposób kompletnie dowolna interpretacja wszystkiego może doprowadzić do tego, że nie będzie niczego - podsumował gospodarz "Poranka Radia TOK FM".