Już w przyszłym tygodniu sejmowe głosowania w sprawie wotum nieufności dla ministra Bartłomieja Sienkiewicza oraz konstruktywnego wotum nieufności dla całego rządu. Kandydatem autorów wniosku - posłów PiS - na premiera jest po raz kolejny prof. Piotr Gliński.
Mamy więc powtórkę z historii dotyczącą obecności kandydata PiS podczas debaty. Tak jak w marcu 2013 r. marszałek Sejmu mówi wyraźnie: prof. Gliński nie może uczestniczyć w debacie. I tak samo jak przed rokiem Prawo i Sprawiedliwość protestuje.
- To oczywiste, że prof. Gliński nie może się pojawić. Dla PiS urządzającego kolejną awanturę rada jest prosta: niechże wreszcie jako kandydata na nowego premiera zgłoszą posła, który będzie mógł przemawiać w Sejmie. Na przykład Jarosław Gowin jest pod ręką, bardzo dobrze by się nadawał na premiera technicznego - podpowiadała Janina Paradowska w TOK FM.
Publicystka "Polityki" nie ma wątpliwości, że politykom Prawa i Sprawiedliwości nie zależy na rozwiązaniu problemu. - Awanturowanie się z marszałek Kopacz jest bez sensu i służy jedynie kolejnemu popisowi mojego idola politycznego - posła Mariusza Błaszczaka.
Jarosław Kaczyński w Sejmie z tabletem prezentujący wystąpienie Piotra Glińskiego Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Przypomnijmy: w marcu ubiegłego roku mimo zakazu obecności prof. Piotr Gliński jednak przemawiał w Sejmie... z tabletu.