"Od 15 lat kabaret Limo robi wszystko co w jego mocy, żebyście się czasem zachichrali" - czytamy na jego oficjalnym profilu. To wstęp do informacji o końcu działalności Kabaretu, o którym swego czasu było głośno m.in. przez żarty z papieża i osób starszych (KRRiT ukarała za ten skecz TVP). Dlaczego kabaret żegna się z publicznością? Zapytaliśmy o to Abelarda Gizę, założyciela i lidera Kabaretu (oprócz niego Limo tworzą: Ewa Błachnio, Wojciech Tremiszewski i Szymon Jachimek).
Abelard Giza: - Cóż tu komentować? Pani wybaczy, ale nawet nie mam ochoty z tym polemizować. Nie jest prawdą, że koniec działalności Kabaretu Limo, który ogłosiliśmy na Facebooku, ma z papieżem coś wspólnego. Jak piszemy do naszych fanów - nie chodzi też o pieniądze.
- Mamy swoje powody, o których nie chcemy mówić.
- Błagam, tyle razy już się z tego tłumaczyłem... To że kiedyś w Skierniewicach jakiś pan powiedział, że nie możemy wystąpić i nie wystąpiliśmy, nie znaczy, że ludzie nie chcą nas oglądać. Kto chce, przyjedzie na przykład ze Skierniewic do Łodzi i zobaczy spektakl. Mój "Stend up bez cenzury" ogląda się świetnie, bilety sprzedają się bardzo dobrze. Tylko ostatnio dałem cztery występy w Łodzi po 400 osób, dwa we Wrocławiu po tysiąc osób. Zresztą niech pani spyta mojego menadżera, niedługo mam w kolejne występy.
- Nie przymieram. Prawda jest taka, że im więcej się o mnie pisze, tym większe jest zainteresowanie spektaklem i tym więcej ludzi kupuje bilety. I to właściwie wszystko, co mam do powiedzenia.