W Sejmie protestują rodzice niepełnosprawnych dzieci, a przed budynkiem parlamentu opiekunowie dorosłych niepełnosprawnych. Wszyscy domagają się podwyższenia świadczeń.
Według Jacka Żakowskiego, akcje protestacyjne powinny rozpocząć poważną debatę, której przez 25 lat wolnej Polski nie przeprowadziliśmy. - Wygląda na to, że fala ruszyła. I nie ma sensu dziś pytać, kto stoi za protestem. To nie ma znaczenia. Bo znaczenie ma to, że musimy się zdecydować, jakiego rodzaju społeczeństwo chcemy zbudować. O jakiej Polsce myślimy i marzymy - mówił w "Poranku Radia TOK FM".
Jak podkreślał Żakowski, nikt nie powinien mieć wątpliwości, z jak "radykalną i czytelną sytuacją" przyszło nam się zmierzyć. - Ci ludzie w zdecydowanej większości nie ponoszą żadnej winy za to, że ich dzieci nie są zdolne do samodzielnego życia. Prosta sprawiedliwość mówi, że nie ma powodu, by ponosili dodatkowe cierpienia z tym związane. Ale jak to zrobić, jak bardzo nie powinni ponosić tych cierpień - to kwestia długiej i skomplikowanej dyskusji, którą musimy zacząć prowadzić.
Do debaty o kształt polityki społecznej pasuje wywiad jakiego Irena Wóycicka z Kancelarii Prezydenta udzieliła "Rzeczpospolitej". Minister zwraca uwagę, że "zaledwie 30 proc. rodzin wychowujących troje i więcej dzieci może w całości rozliczyć ulgę".
- Rozmowa nosi tytuł "Prezydent żąda od premiera ulg na dzieci w PIT". Na dzieci, a nie dla małżeństw, które wspólnie się rozliczają. To też trzeba przedyskutować - jak polityka ma sens, jak jest sprawiedliwa i sensowna. To wielkie pytanie, z którym się nigdy nie zmierzyliśmy - podkreślał Żakowski.