Płacisz za zakupy, a kasjer pyta cię o kod pocztowy? GIODO: Lepiej nie mówić prawdy

Coraz częściej przy płaceniu za zakupy możemy usłyszeć pytanie o kod pocztowy. Zadają je kasjerzy m.in. w drogeriach Natura i w Carrefourze. Choć pytanie brzmi niewinnie, GIODO radzi, żeby nie ujawniać prawdziwych informacji, bo mogą posłużyć do bardzo szczegółowego profilowania klientów.

- Czy mogę prosić o podanie kodu pocztowego? - takie pytanie coraz częściej można usłyszeć przy kasach w dużych sklepach. Większość klientów odpowiada bez zastanowienia - nie jest to przecież żadna szczegółowa informacja.

Bardziej dociekliwych kasjerzy zapewniają, że chodzi tylko o ogólne statystyki. Określenie, skąd klienci przyjeżdżają na zakupy, miałoby pomóc w doborze optymalnej lokalizacji dla kolejnych sklepów. Okazuje się jednak, że informacje podawane przy kasie mogą być wykorzystywane jeszcze w innym celu.

GIODO: Wiedzą co, gdzie i jak kupujemy

- Kiedy płacimy kartą, pojawiają się w bazie cztery ostatnie cyfry z jej numeru. W połączeniu z kodem pocztowym pozwala to z dużą trafnością wskazać konkretną osobę, bo rzadko zdarza się, żeby u dwóch mieszkających w pobliżu osób występowała ta sama kombinacja ostatnich cyfr na karcie płatniczej - wyjaśnił w Radiu TOK FM Wojciech Wiewiórowski, generalny inspektor danych osobowych.

Co to oznacza w praktyce? Dla sklepu rzeczywiście niewiele, ale jeśli baza danych zostanie sprzedana firmie, która ma możliwość powiązania cyfr na karcie z konkretnymi nazwiskami, to sprawa robi się poważniejsza. Posiadanie takich informacji pozwala na stworzenie bardzo szczegółowego profilu konkretnego klienta. - Można na ich podstawie określić, co, gdzie i w jaki sposób dana osoba kupuje - twierdzi Wiewiórowski.

Podawać kod? Tak, ale

Wojciech Wiewiórowski podkreślił, że sklep, który sprzedałby taką bazę danych osobowych, nie naruszyłby prawa, bo tego rodzaju spis nie zawiera danych osobowych. Inaczej ocenia natomiast działanie instytucji finansowej, która powiązałaby zakupione informacje z konkretnymi osobami. - Nie wolno w taki sposób profilować klienta, jeśli nie został o tym poinformowany i nie wyraził zgody - zaznacza.

Zresztą samo pytanie o kod, bez wyjaśnienia jego celu, budzi wątpliwości. - Trzeba pamiętać, że dane osobowe nie mogą być zbierane tak po prostu. Klienci powinni być poinformowani, do czego sklep zamierza wykorzystać uzyskane od nich informacje. Tutaj inicjatywa powinna być po stronie kasjera. Nie powinno być tak, że klient jest zaskakiwany pytaniem i musi sam dopytywać się, czemu to służy. Oczywiście sklep nie może też uzależniać świadczenia usług od udzielenia odpowiedzi na tego typu pytania - wyjaśnia Wojciech Klicki z fundacji Panoptykon.

Nawet jeśli cel zbierania danych wydaje się niegroźny, warto wziąć pod uwagę, jak jeszcze mogą być wykorzystane te informacje. Generalny Inspektor Danych Osobowych sugeruje, żeby podawać kod pocztowy zbliżony do prawdziwego. - W ten sposób możemy pomóc sklepowi, ale nie ujawniać ważnych informacji na swój temat - podsumowuje. Zaznacza przy tym, że nie ma absolutnie żadnych dowodów, by sklepy rzeczywiście wykorzystywały dane w takim celu. - Traktujemy to jako pewną możliwość, na którą warto uważać - mówi.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.