Hofman straszy sojową latte. "Ten numer 15 lat temu wykorzystał Bush. I dziennikarze się na to łapią. Kompromitujące"

"Dyżurni politolodzy, niektórzy dziennikarze i publicyści analizują wszystko z perspektywy warszawskiej, siedząc z komputerem Mac na placu Trzech Krzyży i sącząc sojowe latte" - powiedział w "Do Rzeczy" Adam Hofman, rzecznik PiS. - Stosuje chwyt użyty 15 lat temu przez zwolenników George'a W. Busha w USA - tłumaczył w Poranku Radia TOK FM Paweł Wroński. - I na tę ciemnotę łapią się dziennikarze. Kompromitujące - dodał.

"Są pewne kalki medialne, którymi posługują się ludzie, którzy na co dzień komentują politykę: dyżurni politolodzy, portale zajmujące się polityką, niektórzy dziennikarze i publicyści" - mówił w wywiadzie dla "Do Rzeczy" Adam Hofman, rzecznik PiS . "Ci ludzie analizują wszystko z perspektywy warszawskiej, siedząc z komputerem Mac na placu Trzech Krzyży i sącząc sojowe latte. Każdy, kto tak mówi, niech pojedzie na spotkanie na południu czy wschodzie Polski i zobaczy frekwencję na spotkaniach z Antonim Macierewiczem".

Sojowa latte błyskawicznie zrobiła karierę wśród dziennikarzy. Zaczęli wymieniać się uszczypliwościami i ironicznymi uwagami na temat swoich preferencji smakowych. A Monika Olejnik wręczyła wczoraj Hofmanowi w "Kropce nad i" kubek "Pisojowej latte". Rzecznik PiS zrewanżował się, przekazując dziennikarce inny kubek. A na Twitterze zaczął przyznawać "sojową latte" wybranym komentatorom i dziennikarzom.

"Hofman wciska ciemnotę i dziennikarze się na to łapią"

Jednak Pawłowi Wrońskiemu z "Gazety Wyborczej" nie było do śmiechu. - Zobaczyłem w czasie tej krótkiej kampanii wszystkie możliwe chwyty wyborcze, które stosowano do tej pory - mówił w Poranku Radia TOK FM.

- Hofman stosuje chwyt użyty 15 lat temu przez zwolenników George'a W. Busha w USA. Chwyt z kawą latte. To numer wykorzystany przez neokonserwatystów, opisany w książce Thomasa Franka "Co z tym Kansas?" - wyjaśniał publicysta. Zaznaczył, że w zamierzeniu jest to populistyczny, antyelitarny chwyt, pomagający przechwycić lewicujący, socjalny elektorat. - Teraz po 15 latach Hofman wciska ciemnotę ludziom i na tę ciemnotę łapią się dziennikarze. Kompromitujące - skwitował Wroński.

"Rozumiemy mechanizm organizowania gniewu społecznego"

"Dzięki tej książce, uznanej w USA za jedną z najlepszych analiz politycznych dekady, można zrozumieć mechanizm organizowania gniewu społecznego nie wokół kwestii ekonomicznych, lecz światopoglądowych: lustracji, dekomunizacji, aborcji, pozycji Kościoła" - pisał o "Co z tym Kansas?" Artur Domosławski . I zastanawiał się, czy amerykański przykład można przełożyć na polskie realia.

"Chyba w tym sensie, że dzięki Frankowi lepiej rozumiemy mechanizm organizowania gniewu społecznego u nas - podobnie jak w USA - nie wokół kwestii ekonomicznych, lecz światopoglądowych: lustracji, dekomunizacji, aborcji, pozycji Kościoła. Jednak w Polsce Radio Maryja (rodzimy odpowiednik backlashu z Kansas) ciągle jeszcze nie głosuje na Platformę Obywatelską, partię mówiącą o niskich podatkach i reprezentującą ludzi lepiej sytuowanych materialnie (czyli inaczej niż w Kansas, gdzie biedni głosują na Republikanów). Ale może wszystko jeszcze przed nami?" - pytał.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.